piątek, 3 czerwca 2011

Jack Kevorkian

Zmarł ktoś, kto pozwalał ludziom, bez względu na ich pochodzenie odejść wtedy, gdy chcieli. Nie chcę tutaj dywagować na temat kwestii związanych z wierzeniami, światopoglądem i opcjami politycznymi. Mam swoje (bo nie czyjeś) lata i wiem, że chciałbym odejść wtedy, gdy sam tak zdecyduję. Teleologia jest mi obca w jej wydaniu teistycznym, dlatego uważam, że Pan Kevorkian robił coś, co jest ważne. Tak samo cenię jego postawę, jak i postawę założycielki dr Joli z Hospicjum Cordis w Mysłowicach i Katowicach. Oboje robią (w wypadku Jacka robili) coś pożytecznego dla ludzi, którzy ich potrzebują. Nie chcę ich oceniać. Pomagali i pomagają innym, to się liczy. To cóż, że dr Jack był zwolennikiem eutanazji a dr Jola ma inne poglądy. Cholernie robią (robili) dobrze to, w co wierzyli. I to się liczy.