czwartek, 17 listopada 2011

I już po...

Wróciłem - w sensie fizycznym i psychicznym - do pisania... Nie obiecuję poprawy, ale się zobaczy.
Wybory były, dawno, dawno, ale przez ten czas rząd też leniuchował, czemu ja nie mógłbym.
Dzisiaj bomba, staronowy rząd nadchodzi, a może wraca.
Nowy w nim jest J. Gowin - postać tyle koncyliacyjna, co konsystorska - z przewagą znaczną tego drugiego pierwiastka. Owszem, owszem, nadaje się, ale bardziej przewodzeniu trybunału inkwizycyjnego. Z tą jego flegmą w głosie i obrazem męczennika nie odstaje - niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Nowy jest B. Arłukowicz - który to dla stołka gotów jest wyrzec się swoich poglądów. Pani Mucha jako znawczyni sportu też pewnie się sprawdzi i widzę już te śmigające TGV po polskich torach dzięki geniuszowi S. Nowaka.
Co tam, panie w polityce? A Chińczycy...
W drugiej watasze też jakoś dziwnie PiSkają - Ziobro i spółka z (bardzo) o.o. kreują się na heroldów demokracji. Czy ktoś w to wierzy? Niestety, tak. Poza tym mają w sobie, pardon, ze sobą takie dwie postaci kultowe jak Kempa i Wróbel. Lepszy wróbel w garści niż... a zresztą sami obserwujcie.
Za nami 11 listopada - święto narodowe. Dowiadujemy się, że patriotyzm to nacjonalizm. Kibole są rzecznikami prawdziwych Polaków. Homofobia, antysemityzm, ksenofobia, rasizm wystawia swoje hydrze pyski, by nie rzec mordy. Do tego dolewa się antyniemieckości - celuje w tym Pan Prezio. A dla mnie patriotyzm to: umiejętność życia i współżycia z innymi, dzielenie się radościami i troskami z ludźmi wokół, bez względu na ich światopogląd, religię, orientację czy kolor skóry i narodowość. Patriotyzm to uczciwa praca, to narzekanie na zły rząd i wskazywanie jak naprawić błędy. To niezgadzanie się na politykę serwowaną przez przygłupów czy oszołomów. Ja nie chcę wielkiej Polski, wsadźcie ją sobie w buty - będziecie wyżsi. Ja chcę Polski europejskiej, otwartej, kolorowej, uśmiechniętej.
Ave.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz