Dawno, dawno niczego nowego nie napisałem. Matury pełną parą. Europejska Konferencja PTPI tuż, tuż - ale nic mnie nie usprawiedliwia.
Właśnie Konferencja. Wydawałoby się, że to wydarzenie ważne, ciekawe, ale chyba my w Polsce wolimy Smoleńsk, niż radość bycia z innymi i wspólne działanie. Boli trochę, że młodzi ludzie (nie wszyscy oczywiście) dzisiaj tacy interesowni i robią tylko to, co się im opłaca. Będą profity, to może wezmę udział. Mimo swego wieku jestem chyba bardziej spontaniczny - a może mój pogląd jest nieco anachroniczny.
Dzisiaj grom z jasnego nieba: Arłukowicz w rządzie platformerskim. Szczerze, to nie umiem pojąć jego wolty. Czyżby słynna "wadza" pachniała aż miło. Ale przecież stroi się w piórka społecznika. Poobserwujemy, zobaczymy, nie skreślam gościa ad hoc i a priori.
Ponad tydzień temu gruchnęła wieść: Osama nie żyje. Czy miałem jakąkolwiek satysfakcję? Nie, raczej absmak z celebrowania zabicia mitycznego terrorysty i troszeczkę skojarzeń z Orwellowskim "1984". Naprawdę. Bo to przecież chwyt był jedynie propagandowy, co zmieni bowiem śmierć jednego terrorysty, gdy po ulicach (też w Polsce) takich podpalaczy chodzi tysiące.
Obiecuję poprawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz