sobota, 19 lutego 2011

Czysta (?) krew po polsku.

Późna noc. Mnie przypałętała się jakaś angina. W kukurydzy na razie nieśmiało, lecz coraz bardziej wyraźnie słychać miarowe oddechy śpiących mieszkańców. Za mną ostatni odcinek "Czystej krwi". Bawię się tym serialem świetnie. Ileż ta rzeczywistość wokół ma takich swoich wampirów? Wydawałoby się, że już pogrzebani dla świata, przebici kołkiem (jakimkolwiek), a tu naraz wstaje jeden z drugim i najgorsze, że niczego się nie boi, żadnych krucyfiksów tudzież srebrnych łańcuchów i kredy. I żeby to jeszcze jakieś porządne wampiry, klasyczne kły, przepisowe wypijanie (osuszanie) żywicieli, a tutaj nie... Te polskie wampiry nie dość, że zamiast dbać o naszą krew, by im służyła jak najdłużej, to same ją psują na wszelakie sposoby. Twarz im blednie, włos im rzednie - że zacytuję niezapomnianego Jeremiego Przyborę - i rozgadane takie, bełkoczące, choć wampir winien być wyniośle milczący. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że zatruwają nam krew za dnia i w nocy. Nie dają w ogóle spokoju. Już niedługo będziemy się obawiali otwierać lodówkę, bo tam też mogą być - tym bardziej, że przecież wszystko z niej ukradł ten piłkarz.
A teraz zagadka, kto jest tym wampirem?
Wampir – Rollercoaster
Ten wampir jest nieco niezrównoważony emocjonalnie. Jednego dnia nie wychodzi z krypty i nie chce nikogo widzieć (nawet swojego Igora), na drugi dzień jest pełen energii i proponuje spacer w promieniach wschodzącego słońca. Życie z takim wampirem przypomina emocjonalny Rollercoaster.
Zobacz: http://www.emocje.net.pl/emocjonalny-wampir-6-typow/#ixzz1ERozjMSm


Dzisiaj mnie naszedł pomysł i 10 kwietnia wybiorę się do jakiego mniej wampirycznego kraju - może do Czech?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz