Oglądam najciekawsze zdjęcia tygodnia. Jest ich siedemnaście. Wszystkie w jakiś sposób przykuwają naszą (moją) uwagę, już to szczegółem, już to wymową. Większość z nich dotyczy pokazu mody w Madrycie i te w żaden sposób nie spowodowały we mnie poruszenia, jedynie refleksję, że coś tak wydumanego i oderwanego od życia może frapować rzesze ludzi. A może właśnie dlatego, że jest oderwane od życia, no bo chyba nie modelki, które wyglądają jak wychudzone antylopy albo ...
Dwa zdjęcia dotyczą procesu zbrodniarzy z Konga - ale nie pokazują ich, lecz zgwałcone i okaleczone przez nich kobiety, oczekujące na wyroki. Smutne obrazy, bo co może tym kobietom zwrócić radość życia.
Kolejne zdjęcia pokazują żołnierzy (najemników) w Afganistanie, którzy z nudów ćwiczą, korzystając z sztang zrobionych z drutu kolczastego. Nie wierzę w patriotyzm ludzi jadących do Afganistanu, uważam, że są oni przede wszystkim ryzykantami chcącymi zarobić więcej niż w kraju i lubiącymi ryzyko. Dorabianie do ich działań misyjnej gęby i bogoojczyźnianej otoczki jest żenujące i doprowadza mnie do mdłości.
Zdjęcie następne to zburzony przez trzęsieni ziemi dom w Christchurch - smutny obraz budzi we mnie gorzkie refleksje. Chyba już nigdy nie zrozumiem podziękowań za ocalenie ludzi, którzy myślą, jak dobry jest bóg, że ich oszczędził, a może zapomnieli, że to ten sam bóg wg tych samych doktryn doprowadził do tego trzęsienia. Nie, błagam niech nikt mi nie tłumaczy, że nie jest w ludzkiej mocy to zrozumieć, bo to element jakiegoś szerzej zakrojonego planu. Naprawdę, wygląda to tak, jakby ktoś, kto mi spalił dom, wymordował bliskich, kazał sobie jeszcze dziękować, że oszczędził mojego kota (bo może lubi koty).
Libia, dzieci i czołg, Kair dziecko i czołg i modlitwy, Afganistan, dzieci, szarość i beznadziejność. Świat staje się coraz bardziej nieczuły i smutny. Nawet widok nowoczesnej zabudowy jakiegoś średniej wielkości chińskiego miasta (ca. 5 mln mieszkańców) zostaje przytłumiony obecnym na pierwszym planie oberwańcem, zbierającym śmieci.
Świat to chore ideologie, systemy teokratyczne, totalitarne (co często się wzajemnie uzupełnia) i garstka ludzi chcących odetchnąć od tego wszystkiego. Niestety, większość nie wie, że można oddychać pełną piersią. Wolą smród kadzideł, fetor palonych ofiar i smutek w oczach dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz