Gdy wieje wiatr historii, ludziom wielkim rosną skrzydła u ramion, a portki się trzęsą pętakom...
Napisał kiedyś (prawie tymi słowami) Gałczyński. I nie sposób temu zaprzeczyć...
Dlaczego boimy się rozmawiać na tematy kontrowersyjne, czy przerastają nas, czy zwyczajnie chcemy mieć święty spokój?
Czy uczenie konformizmu to główne zadanie dzisiejszej szkoły, a może ma ona burzyć stereotypy i zmieniać utarte szlaki?
Uczę rozumienia literatury, może złe sformułowanie, uczę a raczej pokazuję, jak za literaturę można się zabrać.
Trudno jest tego uczyć, gdy musi się bazować na lekturach wybranych przez zachowawczych postromantycznych i żądających zachwytu dla wieszczy badaczy literatury. Brakuje ożywczego powiewu współczesności. Co roku w naszym kraju, w Europie powstaje kilkaset pozycji, które są warte przeczytanie, które powinny być czytane, bo wnoszą nowe spojrzenie na kondycję człowieka i jego odniesienia do rzeczywistości. Ale, gdzież tam, musimy wałkować arcydzieła, upajać się patriotycznym bełkotem księdza Piotra z "Dziadów", wikłać w chore skojarzenia Krasińskiego, wysłuchiwać monologu wariatów. I nie o to przecież chodzi, by o nich zapomnieć, ale wystarczą przecież reprezentanci tych prądów, by poznać ich przesłanie. Wielkimi byli, zachwycają... Powiem coś obrazoburczego - jak na nauczyciela literatury - niewielu z nich mnie zachwyca, co najwyżej zaciekawia ich zwichrowane spojrzenie...
Że jestem panem od wierszyków, no i dobrze, ale wierszyki piszą też współcześni, powieści powstają co chwilę, czyta się je z dużo większymi wypiekami na twarzy, niż "Nad Niemnem" Orzeszkowej. Ta pani już spełniła swoją rolę, dajmy jej odpocząć. Zróbmy wyimki z jej tekstu, powiedzmy, o co jej chodziło...
Nie dręczmy młodych ludzi cierpiętnictwem romantycznym i postromantycznym, otwórzmy im oczy na bogactwo literatury im bliskiej, współczesnej.
Już słyszę ten chór ciotek zza Gombrowiczowskiego płotu... Chłopięta i dziewczęta chcą być nieświadome. Gu...zik prawda. Od nich często się dowiaduję o interesujących ich lekturach, fascynacjach czytelniczych. Mam udawać, że nie interesuje mnie to, bo oni winni zachwycać się truchłami poetów, którzy już dawno przebrzmiali. Nikt nie umniejsza ich roli, bo przecież jakąś rolę w historii literatury mieli, ale błagam, niech zrobią miejsce dla współczesnych. Bliżsi nam czasowo twórcy - a wiem, co piszę - tacy jak Kafka, Camus, Krall, Coelho, Marquez, wywołują naprawdę żywe i zaangażowane dyskusje.
Czemu chcemy odebrać to naszym uczniom?
Głos wołającego na puszczy jeszcze w tej kwestii wróci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz